Płonącego serca Nawet strumień nie stłumi
Ta jedna chwila Poruszona niczym mak Wśród nieprzeniknionej zieleni
Pozostawiony sam sobie Aby tchniony chwilą Mógł nauczyć się znów kołysać W rytm serca wszechświata
Mija wiosna, lato, jesień, zima On o tym momencie świetności Nie zapomina
I odradza się na nowo W pełnej czerwieni okazałości
Zupełnie jak ogniste, lwie serce
hm
hm