Pewnego dnia miłość zapukała do okna Tego słonecznego Lubiliśmy przy nim stawać Śmiało patrzyliśmy w przyszłość Obłoki odzwierciedlały marzenia
...
Pewnego dnia wiatr uchylił okno Umykały przez nie nasze plany Razem z krzykiem Złość została; siedziała wygodnie w fotelu Każdym słowem otwieraliśmy okno szerzej i szerzej
Pewnego dnia uciekliśmy oknem W tą okropną burzę Każde w inną stronę Miłość pozostała, doczekała późnej starości I umarła samotnie