Menu
Gildia Pióra na Patronite

Oda do samotności.

Patrzył na świat oczyma duszy swojej i martwe odrzucał prawdy,
za nic miał mędrca i jego szkiełko, za nic ludzi pogardy.
Ufał dzieweczce i wierzył jak ona, że kiedy wieczór nadejdzie,
zarówno smutek, żal i cierpienie, to wszystko, to wszystko już przejdzie!

Lecz wieczór nadchodził tak jakby nie chciał, choć wszystko do snu się składało,
były tam gwiazdy i pełnia księżyca, a to wszystko jest jednak zbyt mało.
Brakowało im duszy, głębi, spełnienia, czegoś co ludzkim ich stworzy,
jedyne co czuł i widział nad sobą to strzegący go wciąż palec boży.

Kimże on był w tym świecie tajemnic, gdzie przy skroni ciągle miał broń,
gdzie tylko nie spojrzał tam trupy, tam ciała i ta przerażająca woń.
Chciał zaznać spokoju, potrzebował miłości, a Ona tak daleko zdawała się być,
w głębi duszy powtarzał wciąż sobie, że bez kogoś przy boku trudno tu żyć.

Nadszedł w końcu czas, gdy przestał wierzyć zmysłom,
tak bardzo się bał, że to co ujrzał, mogło nagle prysnąć.
Majestatyczne piękno do opisania niemożliwe…
zatrzymało jego serce, zatrzymało je na chwile.

Od Jej anielskich, jasnych włosów biła łuna nieskończona,
w odmęcie tych błękitnych oczu, poczuł, że mógłby skonać.
W tym perłowym uśmiechu, za który oddałby duszę,
znikały problemy… znikały też… katusze.

Ale miał on przyjaciółkę, samotnością zwaną,
przez większość znienawidzoną i na ogół dobrze znaną.
A w jego wypadku sprawa tak się przedstawiała,
że nie on samotność, lecz to ona go kochała.

1486 wyświetleń
22 teksty
2 obserwujących
  • U.A

    15 May 2010, 14:43

    Nie wiem co napisać...to jest piękne

    +