Toast do lustra
Patrze sam w swoje wnętrze
Mówili mi, że tak trzeba
W nic co tam widzę nie wierzę
Pragnę tylko co dzień chleba
I butelki prazaku w płynie
By patrzeć jak czas wolno płynie
I krzyczę do lustra swe złości
I milczę przed nim o błędach
Słowa jak jad w swej kąśliwości
Uczucia, które przepełnia bezdech
Zaczęły nosić już tylko zniszczenie
Przez jedno, tylko jedno uwielbienie
Dżinie z butelki wyjdź tutaj do mnie
Kolejny raz już trę dziś o korek
Śmieję się i płaczę wewnętrznie
Wspomnienia spakuje w worek
By otworzyć go już jutro z rana
By znowu krwawiła, bolesna rana
I choć nie chcę, uciekam przed tym
Tak jak przed ogniem ucieka zwierz
To mnie dopada i niszczy tym samym
Teraz Twoja kolej lustro. Ty mi się zwierz
Autor
6419 wyświetleń
88 tekstów
3 obserwujących