Patrzę na obraz w którym zastygło odbicie światła i ciemności i pytam szeptem najcichszym, w imię jakiej miłości? Ale Ty trwasz niewzruszony jakbyś widział światło przez zamknięte oczy, jakby ta chwila miała Ziemię z Niebem zjednoczyć. Więc przy Tobie przystaje i w ciszy na Ciebie spoglądam, i milczę, gdy drogą modlitw za Tobą podążam. Lecz czy mnie słyszysz w swym milczącym skupieniu? Bo choć twarz Ci jaśnieje, cały pogrążony jesteś w drzew oliwnych cieniu. A gdy tak stoję przez Tobą coraz to bardziej blisko, nic już nie musisz mówić. Twoja zaduma tłumaczy mi wszystko.
Jest taka prawda co świeci spod zaciśniętych powiek jest łza która lśni tajemnicą ukryta w krysztale serca i jest taka miłość co czeka od lat na krzyżu rozpięta jest Bóg cisza i człowiek
To w Tobie jaśnieje każda odpowiedź, której ucho ludzkie nie słyszy i wzrok nie ogarnie, delikatna nuta płynie, jak fala która od-do podąża jednocześnie w dwie strony, dając słodycz. Myśli są zbyt powolne na to. :)