Drzewo zjadające księżyc
Pajęcze usta ukrytych korzeni
Z błot tkając ziaren strzeliste sny,
Klecą bezmyślnych grzyw okrzyk,
Wiatrem czesany z przyzwyczajenia.
Z ich gawęd nostalgiczny szmer
Pełen rycerzy, traktów, pochodni lęku,
Niebu wyjada gwiazd srebrzyste piękno
Kotarą łataną przez liściasty kler.
Tak z dołu tragiczny Luny przędzie los,
Lecz kroku miesiąca to nie powstrzyma.
Czarci splot szlachetnej sfery się nie ima,
Choć suty rychło martwych płatków trzos.
Dla zagubionych spektakl pełen zamyślenia,
Jak warkot kłów brać, groźbami w oku grzmiący.
Światła nie połknie cień bagiennych kończyn,
Do pięt nie sięga wszak orbicie drżący wieniec.
Quid Quidem
Wersja video
41 485 wyświetleń
573 teksty
6 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!