Otumienie, choroba, jakaś nocna mara, wariacja, znieczulenie czy to Boska kara. A może ktoś magiczny proszek dodał do napoju, że nie mogę zasnąć w spokoju. Dziwny niepokój ogarnął moje ciało skąd wziął się ten stan. Boli- choć nie widać zadanych mi ran. Czuję, że czegoś mi brakuje, nie snu, bo choć dawno nie zawitał w me ciało, czuje się jak rozszalały dzieciak, któremu ciągle mało. Myśli tłoczą do drzwi w mojej głowie, jak tłum do sklepów, gdy ceny maleją o połowę, czuję ich natłok, ich przepychankę, oszałamia mnie to i irytuje- chyba wariuję. Wichry oszalałe, co swą siłą, rozerwą to co połączone, morza wzburzone, potwory morskie co tą wodę piją, tak myśli me w głowie rozszalałe wiją. Wzywają kogoś, głosem odbitym w traw szumie, czy On to zrozumie? Czy On odpowie na wezwań przypływy? teraz o tym nie myślę, taka chłodna myśl zabija miłosne porywy.
Nie neguję, że tak jest...cały czas szlifuje swój potencjał... są osoby, którym moja poezja bardzo przypada do gustu.. a jak wiadomo gusta są różne i niech tak zostanie... może chociaż się dowiem czy warto było go przeczytać...