Menu
Gildia Pióra na Patronite

listopadowa godzina

Ostatnio, gdy natura złociła liście
i sezon się zaczął na swetry wełniane.
Siedziałam przy oknie, tam gniło mi serce,
traciłam powoli nadzieję i wiarę.

Nie trzeba mi było herbatek i rozmów,
nie trzeba mi było dyniowych ciasteczek.
Mi sił brakowało, a nic już nie miałam.
Pragnęłam po prostu nie istnieć w tym świecie.

Ci ludzie widzieli, że konam, umieram,
słyszeli te krzyki, widzieli łzy, sińce...
Lecz ja byłam sama w tym ogromnym świecie,
zrobiłabym wszystko, by radość mieć bliżej

Ostatnio, gdy jesień krążyła po mieście,
a dzieci w przebraniach zbierały cukierki.
Ja wtedy myślałam, że dziś nie nadejdzie.
Teraz chłód przeszywa, gdy myślę o śmierci.

792 wyświetlenia
11 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!