On -droczy się z nami gnając do przodu... ciało się marszczy,skóra wiotczeje, włosy się bielą a skroń mi siwieje... gdy On -wciąż młody...ja się starzeję.
Jak mam Go cofnąć?Okiełznać, zatrzymać? Czy kontrakt podpisać?I czy na papierze? A może ...draniowi...na słowo uwierzę? Czy zwolni swe tempo i wysłuchać zechce?
Lecz-zanim otrzymam wszystkie odpowiedzi Pani Kostucha mnie prędzej nawiedzi. I nie pomoże eliksir ni wszystkie zabiegi być może... sprawne nogi i dobre cichobiegi?
A gdyby tak uciec? W odwrotnym niż On kierunku, zapomni czas o swoim-niemiłym podarunku? I tak..niespodziewanie dla mnie i również wszystkich ludzi odda nam naszą młodość,do życia znów pobudzi...?
He he:) Do raju tez mi nie spieszno ale..pomarzyć o wiecznej młodości...można choć ma się wrażenie iż czas szepce do ucha:Po co się spieszyć tak kochana?I tak nie zdążysz już do rana:)..i cholernik zaciera ręce:)