Ojcze, wybacz mi mój niebyt I egoizm mi, ojcze mój, też wybacz
Wybacz mi, że nie umiem rozmawiać z ludźmi Chociaż uczyłeś mnie, że świat został zbudowany na dobroci Wybacz mi, że nie wierzę w miłość Przecież mówiłeś, że bez niej człowiek przestaje istnieć
Wybacz mi, proszę wybacz, że wybieram samotność Że na swoim pogrzebie nie zobaczysz ładnie ubranych braci i sióstr Z przystojnym mężczyzną obok Ani nie ujrzysz swojej córki klęczącej nad trumną
To tylko prostopadłe belki z bezwładnym ciałem I niezwykle przekonująca idea Żeby zacząć się pocieszać, że po coś tu stoimy
Przepraszam, ojcze mój Że nie umiem być taka jak ty Dobra i bez skazy Nie umiem wybaczać I śmieję się za dużo Za często Za głośno