Oczekuję z miłością Codziennie na twój uśmiech Szczęśliwą bardzo twarz Kiedy wjeżdżasz w bramę domostwa
Oczekuje z niecierpliwością Na popołudniową herbatę Którą pijemy rozmawiając Czytając tygodniki I Oglądając kabarety
Oczekuję z radością na ten codzienny Wieczorny spacer Pod pajęczynami przędzionymi Przez światło ulicznych lamp I gałęzie drzew
Oczekuję z nadzieją Na tą sobotę Kiedy wieczorem idziemy Trzymając się za dłonie Na niedzielną mszę Że usłyszymy mądre wskazówki W dobrym kazaniu
Hmmmm Kiedy Bóg wyślę po mnie Anielski orszak iii... Choćby wszystkich świętych Niewyobrażalnie ciężko mi będzie Rzucić codzienne nasze tutaj Dla nieznanej wieczności w Jego niebie
Nie chcę żadnych cudów i wspaniałości Oczekuje prostego naszego codziennego Uśmiechu dzień dobry kocham cię
Lecz wola Twoja niech będzie Skoro szykujesz więcej