Noc uciekała jak przestraszony wiatr. Tylko liść zawstydzony zmącił ciszę, pod stopy spadł. Otuleni w pęd, to nas nie dotyczy. Tylko ty i ja. Przyklęknął świat. Błaga mnie? Nie! Beztrwam i dobrze mi. Zatrzymałeś chwilę we mnie i obok mnie. Ciekawość to mało, potrzebny niedosyt. I to pragnienie, by znaleźć siebie więcej niż pomiędzy minutami, które wypuszczasz jakoś tak lekko lepkimi kroplami.
Zbyt duże przestrzenie między dłońmi nieskażonymi dotykiem...
Tylko księżyc w pełni I ty, bezimienny, wiecie co znaczy (bez)senność...