Nim mrok ogarnie całą ziemię i utonę w Twych ramionach co obejmują z miłością najświętszą cały świat rozpięte na drzewie ociekającym Twoją krwią co szkarłatny grzech wybiela
Przepraszam
Ilekroć zawodzę Ciebie ogarnia mnie rozpacz A Ty jednak nigdy nie opuszczasz nikogo
cierpliwie czekasz z otwartymi ramionami wybaczasz zawsze
Wybacz i ten raz znów zgubioną drogę
Trwam szukam odnajduję, bo dajesz się odnaleźć
A jednak... ja sobie nie umiem wciąż wybaczyć milczenia i wzroku utraconego bezdroży i mrocznych dni...
najtrudniej wybaczyć sobie,lecz im trudniejsze chwile da nam się przetrwać tym łatwiej nam zawierzyć w lepsze jutro!!!pozdrawiam cieplutko Iwonko:-))))))
Człowiek jest tylko zwierciadłem dla Chrystusowych rysów, tak jak dla obłoków jest nadwodne odbicie. Przepiękny wiersz, pełen prawdy o sobie i zadumy podczas której dusza się przeaniela. A jak wybaczyć sobie? Boża Miłość jest piękniejsza, niż możemy to sobie wyobrazić... :)
Ściskam Was serdecznie i wracam do sportowych emocji :))
Może wybaczenie sobie jest najtrudniejsze, bo On nam nie mógł tego pokazać na własnym przykładzie? A jeśli właśnie te nieporadne próby, błędy, porażki i potknięcia mają w naszej, życiowej drodze największą wartość?... Tak sobie gdybam tylko. Miłego wieczoru. :))