Niezbadane są wyroki z nieba, Co dzień od rzeczywistości ostra gleba, Chaos kolorami tęczy rozbrzmiewa, Tyle złości i wściekłości, nieskończona era, Wbija się w pień kręgosłupa smutku werwa, Nieśmiertelna pustka przerywana jest depresją, I w oknie telewizora fałszywym ratunkiem, Nie widzi mnie szczęście, nienawidzi mnie, Nie zapomni mi błędów z przeszłości mej, Mimo iż powinienem żyć w rzeczywistości, Dreszcze i gorączka palą mnie na stosie, Fałszywe stany szczęścia pchają mnie wysoko, Prowokują do agresji pośród zieleni świata, Mój zdrowy rozsądek ulega szubiennicy kata, Mamy poniedziałek, a to ciągle wraca, Szron na szybie moich oczu, zamraża widok, Znów nadchodzi od codzienności skok w bok, Nie pouczaj głupca na końcu świata, Dziś poniedziałek, kolejna życia rata…