To ja miałem gorzej w szkole niż waszmość Kamil, bo grałem Romea :)) Czyli faceta w rajtuzach, rozumiecie? :D Napijmy się, bym zapomnieć o tym umiał, hehe :)
Smoku, ja tam do końca to nie wiem, no chyba że o dźwięk chodzi, bo o cóż by innego? :D Chyba, że to taka przenośnia jest :)) Ale czego? :D
Dołączam się do życzeń i również miłego, spokojnego tygodnia.
Bo zacne Panny sercem się kierują. :) Rozumiem, że dźwięk lutni może w sercowych sprawach zdziałać cuda? ;) Na coś mocniejszego się dzisiaj nie piszę, muszę dać się zregenerować wątróbce. Ale Wam nie bronię i życzę zdrowia. :) Kamil, Skrzetuski nie dałby rady Tobą rzucać, to musiała ziemia zapragnąć Twojej bliskości. :D Wszystkim życzę miłego popołudnia. :))
Ooo, ja bardzo chętnie wychylę po kielonku z zacnymi waćpanami! Tym bardziej, że kiedyś w szkolnym teatrze grałem pijanego Bohuna i Skrzetuski rzucił mną o ziemię. Dosłownie. :D
Hehe, Smoku, moje siostry zawsze wolały Bohuna od Skrzetuskiego więc kanonami urody się nie ma co kierować :) Grunt to umiejętność grania na lutni :)) Przyszedłem na kawę, ale skoro Smok i Kamil też są, to może by tak... po kieliszeczku czegoś mocniejszego? Na rozgrzanie kości :)) Och ta moda na Halloween, znów będę paradować w przebraniu Lucyfera :D Oj Luu się zdziwi, oj zdziwi się :))
Ahahah, nie chodziło o nudę, ale o rozpoznawalność stylu, ja znużenia nie odczuwam :D A mój wewnętrzny czajnik bucha jak smok wawelski na wzmiankę o herbacie, toteż - z największym ukontentowaniem filiżaneczkę podejmę :P
Madź, smoki są wszystkopilne i... nie można ich odkładać na później. ;) Wybacz mi moje pieprzyki, na brak urody nic nie poradzę, już takie niesłodki yestem. Pozdrawiam. :))