Ale i załechtać czyjąś duszę stukiem klawiszy klawiatury nie jest źle... Ba, nie jest to wcale gorsze od zwykłej rozmowy.. Zwłaszcza, że w około zawsze brak ludzi do niej zdolnych...
Kartka i pióro najlepszymi przyjaciółmi jeśli życie boli...Czasami tylko to zostaję w zmiennych kolejach losu... Gdy byłem na strychu po choinkę odkryłem stosy listów nie wysłanych o których dawno już zapomniałem...Dopiero wtedy uświadomiłem sobie jak ważne jest chociażby same przelanie na papier myśli...to tak jakby spotkać obcego człowieka i opowiedzieć mu o tym co boli...i odejść...
To ja dziękuję za wiersz. Dobrze było skonfrontować oba te poglądy. Wiesz... przez pewne dzisiejsze wydarzenie żal mi serce rozsadza i chyba znów wezmę się za dręczenie kartki...
Czasami jednak trudno wyprowadzić wątek gdy dreszcz myśli rozwiewa...dlatego dobrze jest najpierw biel kartki delikatnie popieścić piórem...a później już sama dłoń poprowadzi :). Dziękuję za odwiedziny...i pozdrawiam.
Moje słowa...? O nich mówisz...? Ale... naprawdę...? A gdzieżby tam, nie przeceniaj ich. Nie warto. Ja tak naprawdę wcale nie jest mądry. Wiesz, jestem tak po prawdzie zwykłym głupcem.
Hmm... ciekawe przedstawienie tego całego "nieśmiałego dotyku". Choć "muśnięcie piórem po kartce" nie zawsze jest delikatne i spokojne. Czasem jest podłe, szybkie, mroczne i wściekłe. Wściekłe, namiętne, jakby się kartkę wykorzystywało...
Nieśmiałość dotyku...jak delikatność babiego lata...i nawet, gdy czasami wydaje się dziki...to jednak z uczuć jest utkany i trwa...do końca świata... Dziękuję Wam serdecznie i życzę zdrowia, pogody ducha z nowym, miejmy nadzieję, że lepszym rokiem :).