nieme modły obwisłych żagli dłoni nawykłych do lin codziennego znoju sztil przekleństwo tych co w drodze serc gorącą tęsknotą płyną ku sobie lub na wiatru skrzydłach jak ptaki rozcinają niebo sztil ciszą jak mgłą oplata ruch wstrzymuje i myśl smutkiem nasyca wokół pulsu jego macki lepkie by życie zatrzymać zatruć i pytanie tylko mam czy zdołam w dłoniach cię unieść podrzucić leć motylu leć nadzieja w twoich skrzydłach które niosą wiatr