Niekiedy w życiu wszystko zaczyna być szare zaciśnięte w sinych ustach po których spływa piwo drga trzymany kapsel
Makrela w sosie pomidorowym jak miłość na kolację mokra i bez ości a mógłby być twój wywinięty filet z matiasa słony przemyty pożądaniem
Za oknem księżyc o przerażonej twarzy spaceruje między chmurami czasem splunie blaskiem na podłogę a wtedy stajesz w oknie modernistycznie skomplikowana
Witaj Piotrze. Wiesz, złapałam się na tym, że zaczęłam się zastanawiać nad wyborem, między "makrelą" a "matiasem"... :). Wiersz, jak zwykle, wzbudza refleksje nad prozą życia. Pozdrawiam serdecznie.