niebo płacze nade mną łzami garbatego cherubina a szlak dłoni twoich na mojej skórze skwierczy bolesnym żarem zbyt trudno jest oddzielić dzisiaj od wczoraj zbyt trudno teraz kiedy już nie kochasz
"niebo płacze nade mną łzami garbatego cherubina a szlak dłoni twoich na mojej skórze skwierczy bolesnym żarem" Założyłam kalosze przeciwłzowe, nawet parasol dobrałam gustowny, tak przygotowana w zamiarze miałam udzielić (jako czuła czytelniczka) mocnej reprymendy, której sens byłby taki: skończcie "autorki" z lamentem, którego tak wiele, jak wody w pierwszym lepszym morzu. Jednak więcej chciałam zdobyć porównawczego materiału przeciwko, i odkryłam w innym Pani utworze KAPITALNY szkic pisarski bodaj, rytm, dreptanie, krzątanie się w przebudzonej godzinie, rokujące, doskonałe. "Słońce przynosi smutek" to tyłuł prowokujący, musi Pani bowiem czuć, że słońce wspiera życie, jest nieodzowne (nawet bez fotosyntezy o tym wiadomo). Sugeruję wyprowadzkę z tego załzawionego namiotu dla kobiet udręczonych brakiem. Proszę pisać malusie prozy, eseje, na początek. Powodzenie gwarantowane.