Nie wwódź mnie w oczu swoich tory gdzie siebie kryjesz jeszcze nieznanego bo serca wyobraźnia takie rzeźbi twory, w których nie zaznasz nigdy spokoju wiecznego.
I nie kłam mi śmiercią jeśli wiesz co ona bo kto widział jej ręce już nie będzie żywy, do końca chwil swoich zawsze będzie konał i dzień każdy nieść będzie, wątpiąc czy prawdziwy.
Wiedz, nie można marzeń gdzieś w złamanym niebie dla żartu podnieść z kolan i zostawić w ciszy. Tak łatwo grób swój własny usypać dla siebie, zapomniany, bo przecież nikt mnie tam nie słyszy.
Dziś nie pytaj milczeniem co gardło rozdziera czy miałam ukojenie w tej głupiej rozpaczy. Władca Czas chmur zastępy swą ręką przeciera, płosząc noc ciemną i łez parę, których nie zobaczysz.
Zanim dopali się wieczór mam prośbę jedyną już nie wracaj we śnie, co śnić się nie umie bo chcę się obudzić tą dawną dziewczyną i nigdy nie powiedzieć : "dziewczyna rozumie''
I ja...Leśmiana ukochałam. Pokruszył się jednak i czytać znów...może kiedyś...kiedyś będę. Nie ma piękniejszych rymów niż u Niego. Nie ma... Dziękuję :)
Hm... nie czytałam Ciebie Luterin w takiej odsłonie i nie wiem co o formie powiedzieć, muszę przemyśleć... bo już w pierwszym wersie się gubię, więc chyba jeszcze wrócę... :)