Nie wola przytłacza obezwładnia chowasz się jednak nic to nie da i tak cię dopadnę w złości powykręcam utopie w łzach światło zgaszę a niemy krzyk telefonu ściśnie krtań . Plączesz się po korytarzach upadasz ... Nawet błagalna modlitwa martwa serce puste dawno zapomniało co to wiara tylko dziki śmiech ogarnia cię i tak zostanie choć błagasz o spokój duszy pokrewną siostrę daremny to trud bo ja jestem tu.