nie wiem po co przyniosłam ją do domu popołudniem pochmurnym od wiatru osłaniałam wiem… beznadziejnie/ już trzymałam ją w dłoniach... w odruchu tradycji? czy odblasku wspomnień? ustroiłam ją w bukiety...
jemioła jasnozielona zdziwiona jakaś w wazonach stoi nie wiem czy mrozów jej brak... czy śniegu... czy mojego uśmiechu... czy marzeń… co moment opada/ liściem w podłogę/ przed swoim czasem...
Aż jestem ze wszystkich czytających dumna, że nikt o jej pasożytnictwie nie napomyka;):). No a ja chodzę po domu i zbieram, i zbieram jej opadłe listki...