Nie wiem dlaczego znów to zrobiłem, chyba mi życie nie było zbyt miłe i znów powrócił tak niedawno przeminiony koszmar ...
Uczucie tak straszne jak gdy młody byłem i matkę swą ciągle pijaną widziałem i wtedy tak bardzo się zarzekałem, lecz zbyt długo to trwało, więc sam spróbowałem.
I piszę ten wiersz by z siebie wyrzucić jak bardzo chciałbym na zawsze to rzucić, bo diabeł to straszny co bierze do piekła, lecz gdy byłem mały mi matka przyrzekła, że zniszczy me serce i potnie mą duszę w kawałki drobniutkie i będą katusze.
A wspomnienia te straszne nie chcą przeminąć i czuję się nadal zagubiony w czerni i łzy z moich oczu często też płyną i tęsknie za Tobą i kocham Cię wiernie.
I czuję się często jak mały Michałek, co płakał tak strasznie i błagał swą mamę, lecz tylko dostałem to czego nie chciałem , i w końcu tak bardzo się załamałem.
I przeszłość to może już bardzo odległa, lecz pamięć jest zmorą nie do wymazania i dusza ma nadal się czuje tak biedna a rana w mym sercu na zawsze zostanie.
Wydaje się łatwą drogą- zalać smutki. Ale to tylko pogłębia problem. Na szczęście nigdy nie lubiłem pić...
Chciałbym Cię zrozumieć, ale musiałbym przeżyć to co Ty. Zamiast tego napiszę- pogódź się z tym, bez tego nie byłoby Ciebie, byłby ktoś inny, pewnie ktoś kto nie pisze wierszy, ktoś kogo nigdy bym nie poznał, a to dopiero byłoby smutne!
I też... Wygodnie jest trwać w takim żalu. Pogodzić się z tym nie znaczy- trwać w tym.