Nie uleczy mnie gwałtowny płomień Tylko lekki podmuch wiejący co dnia Na nic szybkie operacje serca gdy ono chce zamierać w smutku łzach I drzazgi mi nie wolno szarpnąć raz Bo wyrwie z serca cały jego czar I nie można mi dać zastrzyku co obudzi od razu mnie Bo zabraknie mi pomysłów by dalej żyć