Nad Pałacem Dioklecjana
Nie sądziłem, że kiedyś jeszcze,
Na wzgórzu bladym – przed świtem,
Zobaczę twarz przeszytą dreszczem,
I noce w skałach wyryte.
Patrzyłem sam – tak uwięziony,
W półmroku granatowych wzniesień,
Jak przestrzeń tnie białe strony,
Bez słowa, że to już jesień.
Szeptem nagle wzburzony i snem,
Przedwcześnie zgubiłem myśli;
Gdy tylko głos po zboczach się pnie,
Przestrzeń znów można wyśnić.
Stojąc tak – pośród własnych cieni,
Trudno znaleźć prawdę i złudę,
Nurt spojrzeń wciąż jasno się mieni,
Słowa – samym dźwiękiem osnute.
Autor
4637 wyświetleń
89 tekstów
19 obserwujących
Dodaj odpowiedź 30 July 2022, 21:52
21 odWiersz z górnej półki, aż miło, że można taki styl i formę tu - obaczyć :)
Pozdrawiam.
Odpowiedź 30 July 2022, 11:53
18 odPiękne, piękny obraz można tu ujrzeć...
Odpowiedź