M., na pewno powinieneś podzielić się tym, co gra Tobie w duszy a jest zrozumiałe we wszystkich językach świata:) Ja nadal się będę zarzekać, że nie umiem mówić o miłości, ale chętnie poczytam, co inni mają do powiedzenia;) Pisz koniecznie, bo nie tylko ten portal usycha, ja także, z tęsknoty:) Merci beaucoup:)
Rodia, mój ulubiony szyderco:) fajnie Ciebie tu widzieć, dziękuję.
Elu, myślę, że wiesz o czym piszę, to da się wyczuć we wrażliwości emocjonalnej Twoich komentarzy. Bardzo Ci dziękuję za empatię i kobiecą intuicję:)
Jeżeli po rozstaniu część serca pozostaje dla osoby kiedyś kochanej, to "śmierć niczego nie kończy"... Myślę Giuli, że wiem o czym piszesz. To takie dziwne i jednocześnie podkreślające wyjątkowość człowieka. Jego zdolności do uczyć... UCZUĆ...
Przede wszystkim powinienem niezwłocznie przełożyć oryginał na język żabojadów z rodu nielotów i niby przypadkiem, pozwolić by znalazł i przeczytał go najbardziej zagorzały, a zarazem skryty w swym przeświadczeniu, przedstawiciel miłości wiecznej. Nazwisko mamy takie samo :)) Jeśli zaś o mnie chodzi, to czekając na Twój powrót, odwykłem od pisania listów. Ale i tak nieźle sobie poczynałem, dając nieco popalić światu, a raczej świadku opozycji :) Jeździłem to tu, to tam, tańczyłem, piłem dziennie o kilka kaw więcej :) a dopiero wczoraj o północy czar prysnął, bo wszystko co było do nagrania, nagrane zostało. Lecz każda melodia, kiedyś się kończy. Cała reszta jest milczeniem, ciszą, która pozostaje... :) Powiedźmy, że się postaram skrobnąć twór literacki, ale wiedź, że mnie zmuszasz :P Uściski :))