Nie mów, że nigdy już nie będzie tak jak kiedyś… bo to nieprawda ja nie dostrzegam żadnych zmian ani w nas ani poza nami…
Całuję cię jak dawniej dotykam…pieszczę…troszczę się… jesteś wciąż dla mnie tą samą kobietą… najdroższą, najpiękniejszą po prostu moją…
Nic się nie stało przecież oprócz tego, że nauczyłem się bardziej okazywać to, co czuję… Teraz umiem kochać cię podwójnie… poprzez modlitwę i wiarę aż do wyzdrowienia…
Przed nami piękna podróż… nasza podróż życia… Została nam do zwiedzenia najpiękniejsza kraina nasza wspólna Amazonia… w której piękno uczuć miesza się z nadzieją na w miarę znośne przetrwanie…
A teraz odpocznij ukochana… uśnij… A ja cichutko pozbieram z pościeli włosy… tak jak zawsze… w tajemnicy przed tobą gdy śnisz…
Zasnęłaś…zbieram włosy z poduszki… których ilość wyznacza każda kropla pieprzonej chemii… Ale nie płaczę…trzymam się… by po przebudzeniu przywitać cię uśmiechem…
Aby Nasze czyny były dobre, ich źródło musi wypływać z doświadczenia miłości... ...słów mi brak, poczułem to piękno pisane sercem...Dziękuję Gerardzie :]