Dystopia wewnętrzna
Nie bój się
to dziki sad
porasta nasze wnętrza
w głowach wirują wrony
wywołując lęk
którego nie da się
opanować
Bogu modlitw
już nie posyłamy
w szarych kopertach
Przykładamy dłonie
do letniego kaloryfera
szukając miłości
Ten blok w którym mieszkamy
jest podobny do ogromnej kostki
dziurawego sera
Rano słychać jak sąsiad
przy trzepaku
wyżywa się na dywanie
krzycząc
Jezu, Jezu Chryste
jasna cholera
świst trzepaczki
podrywa się stado wron
zaciemniając ostatni
skrawek nieba...
Autor
128 099 wyświetleń
1427 tekstów
95 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!