Kowalskich pranie niby zwyczajne
Nic tak nie milczy
jak wyprane
schnące prześcieradła
w ostatni jesienny dzień
posklejany westchnieniem
babiego lata
Wystarczy stanąć
przed podwórkowym sznurem
jak przed białym ekranem
a wycieknie wyobraźnia
bólem egzystencjalnym
galopującym
i jak z płaskorzeźby wyklują się już
dwa sobie obce ciała
wyświetlone promieniem słońca
wstającym po nocy obumierającego pożądania
Trudno nie dostać
obojętności na twarzach
pary zakutej w piżamach
dwie kołdry
ciężko oddychające jak aksamit
i ścianę z której zdjęli krzyż
żeby przypadkiem Jezus
nie patrzył z politowaniem na nich...
Autor
127 805 wyświetleń
1426 tekstów
95 obserwujących