Nasze miejsca są gdzieś pomiędzy źdźbłem trawy a kroplą rosy, w westchnieniach ziemi łaknącej deszczu, pomiędzy ziemią, a dotykiem stopy, w śladach łez nim je rozmaże rękaw na rozpalonym policzku…
Nasze miejsca są chwilą pomiędzy płatkiem śniegu a ciepłem dłoni, blizną, o którą potykają się palce, kryją się między kartkami kalendarzy…
Tylko w naszych miejscach wierzysz, że jestem, że pachnę lasem po deszczu, a mój głos jest słodszy od ciszy.
Tylko tam lgniemy do drżącej chwili, zanim zawstydzony liść odpocznie pod stopami.
Pomiędzy ziemią a niebem jest świat. Nie mój i nie nasz.
Głaszczesz moje włosy rozsypane na kolanach… Zaplątani w bezkształty obłoków nazywamy to, co nienazwane…