Nastała noc, mrok ponury oblał wszystko wokół nas, Zostaliśmy z gwiazdami, które znów nie mogą spać, Pośród cieni nocy, tak nieśpiesznie upływa nam czas, Po nocnych polach letni błądzi wiatr - nie zamierza stać, Wraz z jego lekkim powiewem tańczą ciemne lipy, W zwierciadle mętnym jeziora, księżyc się przegląda, Oglądamy gwiazdy, współobjęci... w błogiej ciszy, Nic mi nie trzeba - tak dla mnie pełnia szczęścia wygląda...
Dlaczego mrok ponury? Ta ponurość celowa? I mętność wody? To smutne sprawy? Wiersz cudnie spokojny:), choć te dwa powyższe słowa dodają niepokoju. Pozdrawiam :)