Menu
Gildia Pióra na Patronite

Reduta studenta

Nam pisać znów kazano,
serce aż zadrżało,
bo spojrzałem w notatki,
mrowie stron tam stało.
Notatek profesora niezliczone roje,
na mych licach tylko smutek, sińce oraz znoje.
I widziałem swą przyszłość,
koniec, idzie wrzesień,
bez zbędnych prawd, podniety i uniesień.
Wylewają się z mej duszy, rozpacz, ból i krzyki,
czuję się jakbym pisał kolokwium z fizyki.
Wszyscy mi mówili „bez nauki będziesz tępy” ,
wtedy nie słuchałem, teraz zjadam swoje zęby.
Lecz nie w moim stylu płakać ani klękać,
stoję dumny przeciw Niemu, jak reduta studenta.
Dzień już tylko został, od wschodu do zachodu,
ja nawet sam sobie, nie mogę dzisiaj pomóc.
Wśród słońca, wiatru, ognia, deszczu oraz burzy,
niechże się ten dzień, jak wykład Jego dłuży.
Wskazówka na zegarze bezlitośnie tyka,
potęguję się niewiedza, umysł już zamyka.
Lecz gdzie jest Ten, co udrękę taką sprawił,
przez którego w poniedziałek łzami będę krwawił?
Siedzi na swym tronie, bóg samozwańczy prawa,
lecz go też osądzi Stwórca i w tym tkwi cały kawał.
Bo nietęga to myśl, niechaj każdy rozważy,
na siłę w prawników zamieniać dziennikarzy.
Zagadnienia miał podać, skrócić, rzecz ułatwić,
a tym co powiedział, postanowił wręcz z nas zadrwić.
„Umieć wszystko”, Ja wam każę, od deski do deski,
już nie może się doczekać poniedziałku naszej klęski.
Lecz póki krew w żyłach naszych, nie ujrzym żadnej zwady,
hej studenci, Przyjaciele, masz na barykady!

(tak dla śmiechu tylko) :P

1486 wyświetleń
22 teksty
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!