najwcześniejsze które pamiętasz one widziały nasze pierwsze spływające do przyćmionych strwożeniem ust na sali porodowej w inkubatorach białych kokonach tkanin ramionach położnych
my wyciągnięci na brzeg z wód ciszy nie nauczeni blasku twarzy roślin żyrandoli płuc
patrzyliśmy zdumieni na płacz naszych matek nie rozumiejąc bólu w lędźwiach opuchniętych nóg szwów na brzuchu
trzeba było nam poczekać długie lata a one musiały wypalić szlochem własną pierś by ich łzy dotarły nam do pamięci by świeciły w niej jak nóż