chmura
nagle, dla mnie samej, zniknęłam ze ścieżki
w ludzi pełnej
obraz podniebny zatrzymał mnie
zassał, wchłonął wysoko
w chmurę mnie zawirował
i na cząstki pierwsze
i na cząstki ostatnie
rozpłynęłam się w niej…
dusza mi została pod niebem
ciało zaciążyło w dół
uchwycić choć spojrzeniem próbowałam cię
nie znalazłam w pobliżu...
...bezruch się kończył…
w końcu ciało opadać zaczęło
i
tak minuta
po minucie… spadało
i
oddaliło się od duszy
choć pewnie to dusza ulatała
w niebne dokądś
zachwyt wlewał się w nią
myślą każdą zawładał
potem przelał się
w niezdecydowanie chmur
zgubiłeś mnie…
zgubiłeś się…
i poleciałam znów w górę wysoko zachłyśnięciem chmur
sama…
ale ścieżką coś przypominającą
jakbym tu już kiedyś bywała…
i wspomnienia wiśniowe smaki przywołały
muzyką słów pisanych na klawiaturze
co docię wiodły końcem lata
co wabiły powietrzem nocnym i rześkim zza okna
dzisiaj południe spełniło mnie samotnie
blisko – a cholernie daleko…
Kłodzko 26.05.2017, 14.15-14.28