Ze złamanym skrzydłem przysiadł obok ogrodu Miecz ma w dłoni Moje serce zadrżało Beztrosko śpisz na moich kolanach głowę mając Pragnę ją pogłaskać Lękam się jednak, że sen przerwę Niewinny Pierś twoja unosi się miarowo Usta zaś uśmiech ukazują Róże woń roztaczają wspaniałą Anioł On to patrzy na mnie Miecz unosi celując w furtę Nie… Proszę Modlę się nieudolnie Śpisz niczym niemowlę Bezpieczna Nieświadoma groźby