Naburmuszona wstajesz na podłodze leżę muzyką upity kot wpadł w mrukot i łasi się łasi dzieci śpią a ja nie zauważyłem wiosennych bazi wyklutych z zimy
Z radia górniczy żal płynie napiszę o nim bo zawód ten ginie
GÓRNIK
kiedyś jak szedł górnik brzęczały medale orkiestra grała a teraz kopią w zadek aż po schodach nie wyrabia
transformacja
biedą mu napuchły oczy kark się skrzywił jak blat z blachy rdza próchnicy zjadła zęby które chwieją się na smalcu wspominając przodek z węglem.
Czytam twoje wiersze i już wcześniej mi się skojarzył któryś z wierszy z obrazkiem Górnyego Śląska. Kiedyś tam było zupełnie inaczej, teraz brak pracy, pozamykane kopalnie... smutna rzeczywistość, bo ginie nasze, polskie, tak jak wszystko...Pozdrawiam serdecznie.