Żadną wiosną tak kwiatki nie pachniały, Żadnym popołudniem tak zwierzątka się nie uwijały Dzień był ciepły i radosny, W każdym kątku pachniały sosny. Więc zajączek wsiadł na rower I pomyślał: „rundkę dookoła sobie zrobię”. Ruszył drogą, pedała nacisnął W siodełko mocno się wcisnął. Jedzie w głąb lasu, mile połechtany I widzi jeża - jeż załamany! Zsiadł zając z roweru, potknął się biedaczek I czuje jak mu przez futerko serce kołacze Pyta jeża co się stało: „Mojej ciotce łapkę się złamało! Pożycz roweru ja tam pojadę I prędko tam dojadę”.
Zając zgodził się by jeżowi pomóc, Aby biedaka rowerem wspomóc, Ale teraz idzie na łapkach i jęczy Nie ma roweru, daleko od domu, a jego ból męczy. Potknął się biedak, nogi się plączą, Modli się, bo zaraz z głodu kiszki się włączą. Wreszcie się zgubił, usiadł pod dębem, Płacze i krzyczy, ubolewa nad zębem: „Och jak mnie boli, już łapek nie czuję, Tak się boję, że własny język żuję”. Łezki zajączka w ziemię wsiąkają, Wszystkie kwiatki tam nagle ożywają I śmieją buźki do biednego zajączka, A on nie zauważa nawet przechodzącego pajączka, Tylko na bólu nadto się skupia I ani myśli o figlach i wygłupach.
Nagle przechodzi obok zajączka rodzina jeży „Zaraz ich mama z mym gniewem się zmierzy”. Zajączek więc wstał i podbiegł do niej, Zaczął opowiadać szybko, a ona mu: „wolniej”. Zwolnił więc i o rower bardzo prosi, A mama jeża tylko się złości: „Zajączku, mojego urwisa od rana tu nie ma Nie widziałam po kątach nawet jego cienia! Zapytaj niedźwiedzia, ten wszystko wie Bo przecież króle lasu nie na próżno się zwie!” Jeże w dalszą drogę podreptały A zajączek do niedźwiedzia pędzi - cały zapłakany. I tłumaczy „brązowemu”, że mu jeż Rower zabrał - wjechał w bez, Kierownicę urwał, farbę odrapał I potem odjechał - ledwie tchu złapał.
„Jerzy jeż rower ci zabrał powiadasz” Rzecze miś. „A bajek zajączku nie opowiadasz?” Zając zmieszał się leciutko, ale wersji się tej trzyma „To jest tyko jeża wina!” Więc niedźwiedź wraz z zającem ruszyli szukać Jeża, do drzwi jego leśnych przyjaciół pukać. A jeż przepadł tam bez śladu Co dziwniejsze- nie jadł obiadu. Niedźwiedź już się denerwuje Bo zajączek lamentuje „O mój rower! Rower mi zabrali! Żółtą farbę z niego odrapali!” Nagle z krzaków jeż wyskakuje, Śliczny i nienaruszony rower pokazuje. „Masz tu rower, wstydź się bajki opowiadać! Swoją wygodę nad prawdę przekładać!”