Na stole kończącego się dnia Świętość i grzech, radość i łzy. Na obrusie kilka plam. Kto je zrobił? Ja czy ty?
Zapierzmy je natychmiast. Póki splot nici je nie wchłonął. Jutro nie będzie po nich śladu, Obrus znów blaskiem będzie płonął.
Trudno utrzymać biel bez skazy. Można wybrać kolorowe wzory. Te ukryją niedoskonałości, Stworzą jednak czystości pozory.
Plamy utrwalone pozostaną. By je wywabić potrzeba mozołu. Wzór i kolor stracą swój urok, A jaki będzie blat stołu?
Trafne.
Trafne.