Na spokój duszy rozniecam nieba gwieździste - Każę sobie wierzyć w jej ciała tak czyste, W zamian pod plastykiem niebieskiej boskości Zrodzę smutny Hades, grzęzawisko mroczności.
We mnie kochanków lochy mokre mają leże - Wonność i pęd zmysłów korci w ciemni zwierzę We mnie zbory, echa modłów, świętych sylwety - Pod ich ołtarze pokutne rzucam monety
Przelawszy krew w kryształy i czarne czasze Pozgrabiam wnet cienie ascetyczne, rubaszne Nie znając ni celu ni miejsca ich stałości,
Znów bezwiednie pogubię przeklęte słabości... Rozsieją się święci - rozplewią bachusy Pod tępym niebem - na dnie magmistej duszy.
Kazimierze Zawistowskiej _________________________________________ Być może ktoś już czytał, wiersz z mojego starego nieaktualnego konta.