Tajemnice na wolności
Na skraju brutalnej skarpy własnych mysli....
Przyspieszone ,głuche serca bicie,
strzępki nerwów,potem spokój....
Skacze,mysląc o locie, o uwolnieniu...
Ale nie lecę, spadam z zawrotną prędkością w dół,
Jednak czasu nie braknie na ostatnie przemyslenia...
"I co z tego,powrotu nie będzie..."
Upadkiem rozbijam się o wystającą gałąź tuż przy końcu,
I wpadam już bezwładnie w lustro i ginę w odmętach jego fal,
tak martwa jak żywa nigdy nie byłam...
W ludzkich uśmiechach, w nędznych maskach szczęścia..
Tonie również moja prawdziwa twarz,
krew,pot,ból i łzy, jak namalowane,ale prawdziwe...
.
Wkońcu kurtyna zapada, a aktorów codzienności w proch rozsypanych
-ten sam porwał wiatr,co dziś zdjął ze mnie obłudną maskę.
Więc krzyk podnoszę"-Nie chcę dłużej grać! Powiem co należy,
Wy usłyszycie...
-Zrozumiecie,być może.... "
...Zanim urwe w pół mój krzyk i odejdę...