Na początku wszystkiego był hałas. Krzyk przeraźliwy, przenikający swym drżeniem każdą komórkę.
Potem nastała dyskusja. Głośna i wroga, sypiąca mnóstwo pretensjonalnych zdań. Nie trwała ona długo.
Najdłużej utrzymała się rozmowa. Głęboka i czuła, uważna i bystra. Lecz i ona powoli cichła i cichła, tak, że stała się ledwo słyszalna. Aż w końcu zmieniła się w ciszę.