Na bocznym peronie walizka. Blaszana wiata nad schodami. Podmuch wiatru zagarnął wyschnięte kwiaty mimozy. Liść uwiązł za sprzączką.
Po godzinie odnalazł skarby w środku. Z oka wypadł porysowany monokl (drugie z kataraktą zupełnie nieistotne). Nic nie zginęło oprócz postarzałej pamięci.
dobrze, że trafiłem na ten wiersz, pięknie oddany klimat rozkojarzeń i postarzałej pamięci z rekwizytami na starym dworcu skąd się wyjeżdża, pozdrawiam