Myślałem,że kiedy przyjdzie wiosna Kiedy słońce twarz zroszoną otuli A motyl usiądzie na nosa czubku Miniesz… Odpłyniesz na tratwie mych uczuć
Myślałem, że zrobi się cieplej, jaśniej Że konwalie zawitają w dzbanku Oplatając zapachem me ciało A dłonie serca wrócą do życia Zmarznięte od kołatania do Twych drzwi
Potrafię tylko tęsknić… Wodząc wzrokiem to na drzwi To na okienną firankę Z głuchą nadzieją, która nie chce odejść Odwracając się, gdy na ulicy usłyszę śpiew Podobny do Twojego
Tęsknie… Niczym pies czekający w deszczu Na swojego właściciela Nie mając sił by zacisnąć w pięść Zmarznięte palce u dłoni Chce umrzeć
Esh, może nie niechciane tylko dryfujące jak kra na rzece w wiosenny ciepławy dzień..;) ale dziekuje:)
Gosiu, nie chciałem nikogo denerwować moimi wierszami;P Ale dziękuję za opinię;) Jestem zdziwiony tyloma komentarzami ponieważ nie czułem tego kłębka słów;) usiadłem i napisałem, nie czytając nawet kolejny raz:) ale dzięki Wam umacniam się w tym że to zwykłe jest najpiękniejsze;)