chadzałem do nocnego, bo był zawsze otwarty
myślałem, że się jeszcze załapię na kilka słów
na to
co pod ręką
na resztę machnąć
i na stopa
często wtedy przepuszczałem w sobie dreszcz
tak dobrze byłem wychowany
ale nie przodem, ani drzwiami
bo dobry kierunek był zawsze wieczorem
nigdy w, zawsze poza
i papierosy były wtedy dobre
- tak długo wracałem do domu -
może straciłbym wtedy głowę
gdyby nie listopadowy chłód
co łapał mnie nie tylko
za
i też za mocno
milczałem, zmieniając warty w kieszeniach
i tak dotarłem
szorstkość dłoni na gładko
- i do mnie -
że nigdy nie dostałem wilka
od siedzenia tak na tym wszystkim
co we mnie siedziało
czasem po prostu wyje
coś we mnie
i w pełni
bywam nieprzygotowany
Autor
14 252 wyświetlenia
276 tekstów
32 obserwujących