Może słowo ,,człowiek" to więcej przecinków niż liter, może nieznacznie tylko od roztoczy różni - nie każdy nas widzi, ale już ma na nas uczulenie; może człowiek to zbiór uczuleń, uprzedzeń i chorób? A może człowiek to tylko ssak ze wzruszeniem, które tak nagle przychodząc nie w czasie łaskocze od środka serdecznym mrowieniem? Może kciuk przeciwstawny mamy do łapania za słówka, a oczy z wielkimi okularami, by schować się i nie widzieć? Może piszemy byle co i mówimy byle z kim żeby tylko ten dzień jakoś zaznaczyć, nie przelać się przez palce skończonej niepamięci, choć i tak nie zapamiętają na długo zarysu Twojej twarzy. Może nie sposób zdefiniować człowieka bez słowotoku, bo samego siebie nie opiszesz w dwóch zdaniach?
Każda ssaczo-kręgowa definicja niepełną będzie, bo jednoznaczną zarazem odrzucając świnie, osły, grube ryby i puchacze.
Moze i madra jest ta opinia, ale swoj tekst pisalam tak jak chcialam, zeby wyrazic siebie. Czasem rzucam slowami, czasem je wylewam. Kazdorazowo jest to moja decyzja i prosze o tym pamietac. Ni mniej jesnak mimo zupelnie bezposredniej formy, dziekuje za opinie.