Mówisz to nie mogło trwać dłużej. I tak się zasiedziałeś. A nie tutaj Twoje miejsce.
To nie był romans na trzysta stron powieści. Nawet nie na jedną. Nawet nie romans. Nie pisze się książek o nieważnych słowach. O myślach, które w głowie. Między nami nie głośno.
I tylko w wierszu, w którym kłamać nie mogę, napiszę: zdarzyliśmy się sobie. O jeden raz za dużo. O dwa razy za mało.
Widzisz, czasem mniej oznacza więcej. A i tak przegrywa.
Nic dwa razy się nie zdarza... Ale jest w tym coś pocieszającego. Z czasem albo wyprzesz te dni i całkowicie o nich zapomnisz, albo będziesz wracać do nich z uśmiechem, jak do wspomnienia o przyjacielu, kochanku, śnie. Zniknie pusta gorycz i uczucie niespełnienia.