Mieć syna to nie to samo, co być ojcem. — Fireflies in the Garden
Był. To jedyna rola jaką zapamiętał, że trzeba z nadchodzącą wiosną odtaić stosunki. Ale nie wiedział jak. Może nikt go tego nie nauczył. A może to tylko taka tradycja, jaką też powinien pielęgnować. Gdy będzie miał syna.
Już kiedyś sobie obiecał, że wolałby nie mieć. Nie krzywdzić. Nie powtarzać historii jak klątwy, co korzeni się na całe życie. Puchnie wraz z dorastającym chłopcem i tworzy potwory, które nie mieszczą się w szafie.
Ja też się z Wami zgadzam, aczkolwiek wydaje mi się, że często ludzie chcą uniknąć tego napiętnowania przeszłością tak bardzo, że nieświadomie sami popadają w jej sidła. Tu się liczy mocny charakter i umiejętność konsekwentnej odpowiedzi na pytanie: "kim chcę być?" lub "czy chcę być taki jak on?"
Nie zawsze zło się dziedziczy. Bywa ,że pragnienie ( pozbycia się dziedzictwa zła) jest silniejsze. Szuka się wzorców tych szanowanych z okolicy i podąża ich śladem - oni drogowskazem .! I wielu udaje się.
Tylko, że to zdaje się być błędnym kołem. A poza tym... ludzie starsi, mają na koncie swoje doświadczenia, swoje krzyże, które w znaczący sposób ukształtowały pewne postawy, których się nie dziedziczy.
Schemat boleborzański. Pytanie tylko czy ucieczka przed "ja", którym nie chce się być nie jest do tego "ja" drogą. Ponoć żeby wiedzieć, jaki Twój mężczyzna/ jaka Twoja kobieta będzie za lat 20/30, wystarczy spojrzeć na teścia/teściową.
Szafa jest umowna, jak i klątwa. Bo przecież dziecko alkoholika nie musi być jak rodzic. Może nie być. Pytanie czy jest w stanie. I czy zna inne wzorce. Czy... Takie morze.