To nie tylko przekonania są problemem. Często kobiety, które samotnie wychowują dzieci ( na tym polu często ojcowie są dyskryminowani w sądach, matka musi być bardzo patologiczna, by sąd przyznał ojcu opiekę), często bardziej traktują swoje córki jak przyjaciółki do zwierzeń, niż dziecko i taka mała dziewczynka często słucha jaki okropny jest tata, albo gdy matka generalizuje, że wszyscy mężczyźni są tacy sami. Z synami bywa gorzej, często bywają w pewnym sensie substytutem partnera, w momencie, gdy chłopak dorasta, taka matka nie chce dopuścić by on się usamodzielnił i robi wszystko by jej nie opuścił. Takie dziecko z jednej strony słyszy od matki, jakie jest wspaniałe, z drugiej strony dostaje odwrotne sygnały od społeczeństwa, w którym sobie nie radzi i mamy materiał na narcyza, piotrusia pana, syndrom uciekającej panny młodej itd. Takie dzieci mają problemy w swoich związkach, a ich dzieci w swoich i tworzy się łańcuch pokoleniowy. Oczywiście tak być nie musi. Temat rzeka "nadopiekuńczych" matek...
Skojarzyło mi się z reportażem jaki jakiś czas temu oglądałam.Jeszcze są takie domy,w których ciemnota ,zacofanie nie pozwala wyzbyć się spod tego.Ludzie żyją jeszcze w takim przekonaniu choć mamy 21 wiek, wszystko zależy skąd człowiek się wywodzi.Ale wszystko zależy od niego tylko ,że czasem nie ma kto go dobrze pokierować.
Nie mam urazy 😋 Forma nie jest najwyższych lotów, ale myślę że jest czytelna Krytyka ostatnio bardziej mnie motywuje niż pochwały, aż się boje czy to już nie masochizm 😋