Menu
Gildia Pióra na Patronite

Opis podstawowych węzłów z chaosu myśli i kabla od mikrofonu


Mam mikrofon
W który szepczę
Kłamstwa pokręconym włosom
Jęk głośników
Rzędy krzeseł
No i Ja…
Stojący boso
„Nie do końca wiem co chcecie”
(tak się zaczyna pokazy)
Rzędy krzeseł (to widownia)
Która nie czuje odrazy
I obrazy
Proszę bardzo …
Chaos mam…(Schowany w sercu)
(Bezpretensjonalnie krążę
Wokół krzeseł-ludożerców)
Proszę nie jeść… to jest pokaz
Ja tu rządzę (zaciemnienie)
Modlę się do Tego w górze
By zachować pion na scenie
Mam mikrofon ja tu rządzę…
A za sceną dwie butelki
Permanentny brak obuwia
Spodnie w kratę (te na szelki)
Chwytam oddech
Tłumię chaos
Przeczesuję ręką włosy
Może mógłbym coś zatańczyć…
Ale mój taniec jest bosy
Jestem chory ?
Tak, od dawna
W końcu daję pokaz meblom
Kiedyś mi to przeszkadzało
Teraz…
Jest mi wszystko jedno
„Chcę powiedzieć…”
Nic nie słychać
Głośnik poszedł po butelki
A żeby nie był samotny
Wziął ze sobą moje szelki
Jestem nago-niesłyszalny
Dziwne jak się los układa
Biorę oddech (lecz nie pełny)
W końcu „do dna” nie wypada
Już nie stoję - raczej lecę
Wpadam w cień w falach kurtyny
A wszyscy śpiewają sto lat
(Głośnik ma dziś urodziny)
Biorę fajkę (bez pośpiechu)
Czas zatrzymał się niezręcznie
„Gardzisz będziesz pogardzony”
(skrzypią deski niebezpiecznie)
Nie obchodzi mnie to w sumie
Idźcie wszyscy do stu diabłów
Zresztą mikrofon się odciął
(Poszedł wieszać się na kablu)
Nie chcę myśleć
Wciągam sadzę
Świat wiruje w dymie szału
Lecę w dół
Wspominam czasy
Gdy staczałem się pomału
Patrzę wokół
wzrok szwankuje
choć prosiłem żeby przestał
On mi dalej pokazuje
Sto diabłów w szelkach
Na krzesłach
Tańczy światło
Tańczy scena
Kurtyna faluje miękko
Przeczesuje znowu włosy
(tym razem tą drugą ręką)
Ruszam szczęką…
Nic nie czuję
Głośnik runął znieczulony
Mikrofon dynda bez życia
Pośród diabłów roztańczonych
„Wierzę w przyszłość”
Mówi scena
To jest przyszłość…
Jest i będzie
Ludożercze krzesło zjadło
Diabła co spał w trzecim rzędzie
Jestem wszędzie….
Dziwna chwila
Jakbym był tu kiedyś wcześniej
(Deski skrzypią z piskiem gwoździ)
Tak, że aż przechodzą dreszcze
Sięgam w lewo
Jest butelka
(czuję pęknięcie na scenie)
Chciałbym zrobić tyle rzeczy
Nim zapadnę się pod ziemię
Biorę łyk zamykam oczy
Chaos poplątanych zmysłów
Scena chciała coś powiedzieć
Ale zgubiła cudzysłów
To jest przyszłość
Jest i będzie…
(Scena za mikrofon pije)
Biorę kabel i owijam
Raz i drugi moją szyję
Pęka deska
(Jesteś chory?)
Wiem…Lecz już tego nie zmienię
W końcu…Który z nas artystów
Nie chciałby umrzeć na scenie…
Sprawdzam kieszeń – jakieś Chwile
Które wykorzystam chętnie
(Kurtyna jakoś tak patrzy)
Można by rzec wręcz ponętnie…
Zawsze chciałem to zobaczyć
(Diabły kręcą piruety)
Chciałbym jeszcze pooglądać
Ale muszę iść (niestety)
Druga pęka, lecą gwoździe
Krzesła konsumują loże
Głośnik zobaczył mikrofon
Wybełkotał „O mój Boże”
Bóg nie przyszedł…
Jest kurtyna
Śle sygnały ewidentne
Jeden z diabłów
(Z uprzejmości)
Mocniej zacisnął mi pętlę
Krzesła ryczą…
Żądne mordu
(Dajcie im igrzysk i chleba)
Pytam diabła czy z tą pętlą
Mam szansę trafić do nieba
Trzaski huki
(pęka podest)
Krzesła demolują schody
Chaos poplątanych myśli
Przecina świateł obwody
Ciężka ciemność…
(Pęka) Lecę…
Chaos zapętlony w sercu
A głośnik coś nuci cicho
O tańcu bosych wisielców….

2138 wyświetleń
41 tekstów
10 obserwujących
  • WilceeQ`

    14 July 2011, 00:31

    znów powiem A NIE MÓWIŁAM! A ta dziedzina, ta sztuka, ten fraszkowy idealizm mnie powala, nic do śmiechu do płakania, proza rymowana... Chylę czoła, schodzę niżej w końcu dziura była w podłodze, a moje serce nadal liże, smakuje i zapisuje, wers po wersie upragniony. Nie przestawaj, snuj brednie, świat i tak jest spaczony...

    Dziękuję.

  • Pytia

    14 July 2011, 00:10

    nie wiem co rzec.....................doskonały...chylę czoła, ...BRAWO!!!!!!!!!!!!!

  • Pytia

    13 July 2011, 23:56

    nie chodzi o geniusz.............chodzi o przekaz, Twój jest ogromnie trudny, wiesz...to niczym czytanie Kartezjusza, by zrozumieć, kilka razy należy wrócić