...::Amorek::...
Mały Amorek jak terrorysta
Przyczaił się gdzieś w krzach
I mierzy ze swej snajperki
Ustawiając celnik na maksa,
Poprawia ostrość,
Oceniając kąt padania słońca.
Struu !
Strzałka wystrzeliła,
Natrafiając na kevlar
Którym obszyte było Serce.
Odbiła się rykoszetem
I poleciała pod niewłaściwy adres
Trafiając nie w to Serce co trzeba.
„Kocham Cie” od razu wyszeptała.
W odpowiedzi usłyszała tylko
Zegara tykanie.
W parę sekund zrozumiała,
Że to nie będzie łatwa Miłość
Ale i tak powtórzyła: „Kocham Cie”.
Po drugiej stronie barykady
Trwa odwieczna kłótnia
Między jajami i mózgiem.
Jest wystawiona jak na tacy, więc
Można wziąć Ją i zaliczyć
Albo uczciwie od razu powiedzieć: nie.
Wziął Ją za rękę a Ona pokazała to
Co Alicja chowa po drugiej stronie lustra.
On zaś wzniósł Ją prawie do Nieba
Gdy szczytowała na wierzchołku tęczy
A następnie wyszedł,
Drzwi za sobą szczelnie zamykając.
To było nierozważne jak zostawienie niedopałka
Na suchej trawie, bo zawiał wiatr
Wzniecając złudną Nadzieję,
Która szybko przerodziła się w beznadziejny pożar.
Zleciał Amorek by ogrzać się przy ogniu
Jednak tylko przypalił sobie tyłek.
Mały Amorek jak terrorysta
Przyczaił się gdzieś w krzach
I mierzy ze swej snajperki...
...w sumie po co mierzyć ?
Lepiej siąść wygodnie
I jak ziarnko trafić się ślepej kurze.
Autor